Herb Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu Pisali o nas...

Śladami marszałka Piłsudskiego po Kaliszu

Pomnik na Łęgach Tynieckich

 

Pomnik  

Dziś trudno odtworzyć, kto pierwszy zaczął się upominać o odbudowanie pomnika na Łęgach Tynieckich, upamiętniającego spotkanie marszałka Józefa Piłsudskiego z żołnierzami sławnego 29. Pułku Strzelców Kaniowskich.

Może była to pani Sabina Dretkiewicz-Wolska z Warszawy, która wychowała się w tej dzielnicy Kalisza i zapamiętała uroczystość odsłonięcia tego monumentu. Może popularny kaliszanin z Florydy, Zdzisław Samulak, który też się z Tyńca wywodzi i sławne kaliskie Liceum Asnyka ukończył, zanim zaczął robić karierę najpierw w Ostrowie, a potem za oceanem. Ale jedno jest pewne, że wszystkie te głosy skrzętnie zbierał inny „asnykowiec”, znany w Kaliszu jako inżynier budowlany, Jan Mak. Dziś w jego domu spotykają się nie tylko koledzy z „Asnyka” ale także cały Związek Piłsudczyków w Kaliszu na czele z prezesem Grzegorzem Kuświkiem – również żywo zainteresowany tą inicjatywą. A na honorowym miejscu w salonie państwa Maków stoi już makieta przyszłego pomnika. Nie przypomina on wprawdzie swego poprzednika, ale takie jest prawo artysty... Projekt przygotował – na życzenie szkolnych kolegów – jeszcze inny absolwent tej szacownej uczelni, uchodzący za nestora w tym gronie, architekt działający we Wrocławiu, a od czasu do czasu także w Kanadzie, inżynier Ze­non Prętczyński (na zdjęciu).

Jednak wokół tej sprawy narosły jeszcze inne wątpliwości, które to społeczne gremium stara się pomału acz skutecznie wyjaśniać.

 

Kiedy Marszałek był na Łęgach?

Jak wiadomo z historycznych przekazów, Józef Piłsudski gościł w Kaliszu trzy razy. Po raz pierwszy w 1919 roku, kiedy to spotkał się na dworcu z generałami Dowborem-Muśnickim i Hallerem. A choć ten przyjazd miał czysto roboczy charakter, wódz legionów znalazł czas, aby objechać zrujnowane (po tragedii 1914 roku) miasto i przekazać kilka ciepłych słów mieszkańcom, którzy już rozpoczynali jego odbudowę.

Druga wizyta w maju 1921 była bardzo uroczysta. Na trasie przejazdu dostojnego gościa wzniesiono „triumfalne bramy”, a witał go cały korowód mieszkańców ze swymi sztandarami: młodzież szkolna, cechy rzemieślnicze, straż pożarna, rozmaite stowarzyszenia itp. Tym razem Piłsudski przyjechał przede wszystkim do żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Spotkanie, w którym uczestniczyły także pułki ułanów i artylerii, przygotowano właśnie na Łęgach Tynieckich. Tam też ustawiono ołtarz polo­wy. Po mszy, którą celebrował biskup Stanisław Gall, Marszałek wręczył żołnierzom sztandar, ufundowany przez Komitet Obywatelski Kaliszan działający w Warszawie i nad Prosną. Przy tej okazji nazwał kaliski pułk „jednym z najdzielniejszych w armii polskiej”. Natomiast Stowarzyszenie Rzemieślników Chrześcijan ofiarowało żołnierzom srebrną płytę z napisem:

Przez Wasz hart, wolę i męstwo

powstał Cud Wisły – Zwycięstwo!

Podczas uroczystości wręczono też ordery Virtuti Militari i Krzyże Walecznych 27 oficerom i 107 żołnierzom. Potem odbyła się defilada. Prosto z łęgów Piłsudski pojechał do Gimnazjum Kościuszki, gdzie odsłonięto tablicę z nazwiskami 10 uczniów poległych w walkach o niepodległość. Stamtąd udał się do siedziby Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego, które wystawiło całą kompanię ochotników do obrony Warszawy. Tutaj otrzymał tytuł honorowego członka KTW i złożył swój autograf w księdze pamiątkowej. Wybrał się też na przejażdżkę łódką po Prośnie w towarzystwie najlepszych kaliskich wioślarzy.

Po raz trzeci Piłsudski przyjechał do Kalisza w sierpniu 1927 roku. Gościł wówczas w kaliskim ratuszu, gdzie otrzymał godność Honorowego Obywatela Miasta Kalisza, a także obejrzał wystawę obrazów i pamiątek legionowych. Natomiast główne uroczystości wojskowe odbywały się wówczas w Szczypiornie, gdzie w czasie I wojny internowano legionistów, co również uwiecznił pomnik – obelisk. Marszałek tam jednak nie pojechał; reprezentowała go żona Aleksandra Szczerbińska, która też była więziona w tym obozie.

W pamięci kaliszan najmocniej zapisała się ta trzecia wizyta, związana także z otwarciem stadionu miejskiego i drogi w kierunku Poznania. I chyba stąd wzięły się wątpliwości, jaka data była wykuta na pomniku na Łęgach. Dla historyka nie ma jednak żadnych wątpliwości, że mógł on wiązać się tylko z wydarzeniami z 1921 roku.

 

Tajemnice zaginionej tablicy

Pomnik upamiętniający uroczystości na Łęgach – jak wynika ze wspomnień mieszkańców tej dzielnicy – powstał  w 1936 roku. Co mogło mieć związek ze śmiercią Marszałka, ale też nieźle wpisuje się w kontekst innych symboli pamięci, jakie wyrastały wówczas w Kaliszu (Mauzoleum Legionistów przy ul. Mickiewicza w 1933 roku, pomnik poległych żołnierzy 29 PSK na pl. św. Józefa w 1936.)

Trzeba tu też koniecznie podkreślić zasługi rodziny Pawlików, która oddała na ten cel część swej ziemi przy ulicy Próżnej. Koszty budowy pokryły najprawdopodobniej władze miasta lub komitet rodzicielski Szkoły Podstawowej przy ul. Żwirki i Wigury, której nadano imię Józefa Piłsudskiego. Tak przynajmniej twierdziła po latach pani Irena Wieczorek (córka Pawlików), która jako uczennica – wraz z całą klasą – pielęgnowała zieleń wokół pomnika. A jej syn Sylwester Wieczorek (też asnykowiec!) potwierdza dziś, że dziadek był mistrzem kowalskim i bezinteresownie wykonał piękne ogrodzenie wokół monumentu.

Pomnik miał kształt tzw. tumby, często wykorzystywany w nagrobkach. Zbudowany był z kamienia polnego i przykryty jasną płytą. Co dokumentują fotografie, odszukane przez Anię Tabakę. Niestety, nie widać na nich inskrypcji umieszczonej na płycie. Odtworzył ją wprawdzie z pamięci jeden z mieszkańców dzielnicy – ale czy wiernie? Natomiast wiele osób zapewnia, że to miejsce nazywane potocznie „grobem legionisty”, otaczano szczególną czcią.

Płytę pomnikową – według wielu relacji – usunęli Niemcy podczas okupacji. Choć krążyła także pogłoska, że to sami mieszkańcy zdjęli ją i zakopali, aby uchronić przed zniszczeniem. I jest w tym jakiś sens, bo jednak cały fundament i otoczenie pomnika przetrwało aż do lat powojennych. Dlaczego okupanci mieliby pozostawić tak wyraźne ślady po narodowej pamiątce? Może warto by trochę poszukać tej zaginionej tablicy, która mogłaby rozwiać wszelkie wątpliwości. Inicjatorzy budowy pomnika mają jednak na głowie jeszcze inny kłopot.

 

Gdzie postawić ten pomnik?

Wydawałoby się, że nowy pomnik powinien stanąć w tym samym miejscu co poprzedni, uświęconym przez tradycję i szacunek mieszkańców. Ale działka przy ulicy Próżnej 20 nie należy dziś do spadkobierców rodziny Pawlików, nie jest też własnością miasta. Na razie ustalono tyle, że jest własnością prywatną. A obecny właściciel dokonał już geodezyjnego jej podziału na 3 parcele budowlane – i najprawdopodobniej wystawi je na sprzedaż. W takiej sytuacji pewnie trzeba będzie szukać nowego miejsca. Może znajdzie się nawet lepsze, bardziej wyeksponowane. Ale tu już potrzebna jest pomoc władz miasta.

Inżynier Mak nie należy jed­nak do ludzi, którzy łatwo się poddają. I przy każdej okazji deklaruje: - To jest nasz obowiązek! Okupant niemiecki i sowiecki z całą premedytacją wydarł całe strony naszej historii, pisane kamiennymi zgłoskami architektury. Nie możemy się na to zgodzić! Nie możemy zgodzić się na pozbawienie nas pomników historii i kultury. Należy je odbudować, aby przekazać przyszłym pokoleniom, jeśli nie wierną to przynajmniej artystycznie odtworzoną symbolikę tych pomników, żywą w naszej pamięci i utrwaloną w materiałach. Odbudowa takich pomników, jak ten przy ulicy Próżnej w Kaliszu, to zadanie naszego pokolenia, to nadal nasz patriotyczny obowiązek...

Ostatnio pan Jan chętnie cytuje także słowa Stevena Spielberga, wygłoszone w Oświęcimiu w 70. rocznicę wyzwolenia tego obozu śmierci „Pamięć jest życiem!” Mądre to słowa, bo kim byłybyśmy bez tej pamięci...?

  

Bożena Szal-Truszkowska, 7 Dni Kalisza, 11.02.2015