Herb Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum
Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka

 

Andrzeja Zmyślonego relacja z Podkarpacia

 

Przez wrześniowy tydzień (6-14 IX 2014) część Asnykowskiej Grupy Artystyczno-Towarzyskiej AGAT wojażowała po podkarpackich kresach. Hasło takiej wyprawy rzuciła przed ośmioma laty nieodżałowana nasza koleżanka kabaretowa Krysia Tomaszewska, która z racji urodzenia sercem i duszą pozostała do końca „córą Bieszczad” osiadłą w Kaliszu. Jako, że byliśmy jej to winni, wyprawa przebiegała trasą corocznych jej z Tadeuszem wypadów urlopowych, a rolę opiekuńczych przewodników pełnili jak wtedy, mieszkająca w Przemyślu szwagierka Grażyna i jej łemkowscy przyjaciele Marysia i Zygmunt Łesejko.

Wyprawa ruszyła w dwa samochody w sobotę, 6 września, bladym świtem, by po kilku godzinach dotrzeć do Zalipia w gminie Olesno, wsi słynącej ze specyficznego malowania ścian budynków w zalipiańskie motywy kwiatowe. Zwyczaj ten, unikatowy w skali kraju, zapoczątkowała na początku XX wieku twórczyni ludowa Felicja Curyłowa i jest on kontynuowany do dzisiaj. Maluje się dosłownie wszystko: ściany wewnętrzne i zewnętrzne, piwnice, studnie, stodoły, budy dla psów, a malowana zagroda Curyłowej jest filią Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Następnym etapem był Tarnów ze wspaniałym renesansowym ratuszem, starym miastem, bazyliką katedralną oraz pięknie odrestaurowanym dworcem kolejowym z początku XX wieku. Po zwiedzeniu miasta, przez Jasło, Krosno, Sanok, wyprawa dotarła do Ustrzyk Dolnych, a stamtąd bieszczadzkimi serpentynami do Ustrzyk Górnych. Przebiegające w świetle reflektorów lisy i sarny sygnalizowały, że trasa wiedzie przez Bieszczadzki Park Narodowy i kierowcy muszą zachować szczególną ostrożność. Wspomagana GPS-em, ekipa szczęśliwie dotarła do ustrzyckiej kwatery, by założyć tu bazę na trzy doby. Następnego ranka, po śniadaniu, część ekipy – komandor Jerzy oraz Lusia ruszyli na Tarnicę, a pozostali samochodem do Komańczy. Tam zwiedzono łemkowską cerkiew greckokatolicką oraz cmentarz i przemieszczono się do osady leśnej Majdan na główną stację Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Po zwiedzeniu stacyjnych obiektów muzealnych, kolejką wyruszono na przeszło dwugodzinny przejazd do położonej na granicy ze Słowacją osady Balnice, gdzie Tadeusz na postoju zaprzyjaźnił się z tubylcami oferującymi miejscowe specjały. Obowiązkowym kolejnym etapem była Cisna, wieś znana z zaciętych walk między sotniami UPA a milicją i wojskiem polskim. Do lat 60-tych Cisna była główną bazą drogowców budujących obwodnicę bieszczadzką, którzy w jedynym w okolicy lokalu zostawiali ciężko zarobione pieniądze. Dziś Cisna to wieś turystyczna ze słynącą na całe Podkarpacie, a może i kraj, restauracją-pubem „Siekierezadą” nawiązującym pięknie stylizowanym wystrojem wnętrza do tamtych lat. Po biesiadzie w Siekierezadzie powrót do bazy w Ustrzykach, zmagania ekwilibrystyczne w toalecie na poddaszu i nocne Polaków rozmowy. W poniedziałek górale idą na Połoninę Caryńską, pozostali jadą do Królewskiego Miasta Sanoka. Tam spacer po rynku, zwiedzanie muzeum historycznego z galerią autorską Zdzisława Beksińskiego, galerią ikon oraz największego w Polsce muzeum etnograficznego z przeniesionymi tu całymi osadami Łemków, Bojków, Podgórzan, rynkiem miasteczka galicyjskiego oraz obiektami przemysłowymi służącymi do eksploatacji ropy naftowej. Skansen zorganizowany na europejskim poziomie gromadzi przeszło 100 obiektów budownictwa drewnianego od XVIII do XX wieku – budynki mieszkalno-gospodarcze, kuźnie, olejarnie, obiekty sakralne (cerkwie, kościoły), użyteczności publicznej (szkoły, remizy, dworki, sklepy itp.) W Sanoku ekipa powiększa się o Małgorzatę i Andrzeja Mrowców, którzy docierają z wojaży zagranicznych.

Po ostatnim noclegu w Ustrzykach Górnych ekipa wyrusza do Przemyśla. Wprawieni już kierowcy Jerzy i Janusz mkną po bieszczadzkich serpentynach. Po drodze zwiedzanie cerkwi w Czarnej Górnej, Muzeum Przyrodniczego Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych (nie umywa się do Muzeum OKL w Gołuchowie), krótki popas nad Soliną w Polańczyku, następnie Lesko z synagogą i cmentarzem żydowskim oraz dojazd do Zajazdu u Jana w Przemyślu. Warunki bardzo dobre, wyżywienie wspaniałe, a co najważniejsze – ceny przystępne. Spotkanie z przemyskimi przyjaciółmi Grażyną, Marysią i Zygmuntem – wieczorna biesiada oraz rozpracowanie logistyczne kolejnych dni. Zaczyna padać deszcz, tubylcy pocieszają, że to tylko jeden dzień.

W środę ekipa rusza do Jarosławia. Niestety pada. Pod parasolami obchód rynku (pozostawiono „kocie łby”!) z renesansowym ratuszem, zwiedzenie kolegiaty oraz cerkwi konkatedralnej. Największą atrakcją jest spacer podziemną trasą jarosławskich piwnic, kilkupiętrowych, sięgających do 8 metrów. Następny etap to Łańcut – dawna rezydencja Lubomirskich i Potockich. Zwiedzanie z przewodniczką wnętrz (jeszcze w zastosowaniu łapcie), powozowni, storczykarni, oranżerii, parku. W drodze powrotnej postój w Pruchniku, który zachował charakter XIX-wiecznego miasteczka galicyjskiego z budynkami z charakterystycznymi podcieniami. Optymizm ogólny – spoza chmur wyłania się słońce.

Czwartek to jazda po podkarpackich drogach i bezdrożach. Pierwszy etap to Orły z charakterystycznym modernistycznym kościołem przypominającym z daleka sylwetkę orła; następnie Hruszowice zamieszkałe przez Ukraińców wysiedlonych w latach 1945-47. Na cmentarzu pomnik z napisem „Chwała bohaterom UPA, bojownikom o wolną Ukrainę” wzniesiony w 1994 i do dziś, co widać, wywołujący kontrowersję. Dłuższy postój w Chotyńcu i zwiedzanie otwartej przez miejscowego opiekuna pięknej cerkwi greckokatolickiej z 1613 roku wpisanej na listę światowego Dziedzictwa UNESCO. Następnie Młyny z cerkwią i mauzoleum proboszcza parafii greckokatolickiej Michała Werbyckiego, twórcy hymnu narodowego Ukrainy. Na poświęceniu mauzoleum obecni byli prezydenci Wiktor Juszczenko i Aleksander Kwaśniewski. Kolejnym etapem są Wielkie Oczy – miasteczko zamieszkałe do I wojny światowej przez trzy narodowości: Polaków, Ukraińców i Żydów, a w 1915 roku zniszczone podczas ostrzału artyleryjskiego. Zwiedzanie zespołu klasztornego dominikanów i odbudowanej synagogi, w której zainstalowano bibliotekę gminną i izbę pamięci. Odbudowana w 1924 roku cerkiew greckokatolicka została w 1948 roku zamieniona na magazyn i obecnie stała się ruiną. Dzień kończy się w Bolestraszycach spacerem po założonym przez malarza Piotra Michałowskiego w połowie XIX wieku pięknym arboretum i zwiedzeniem ruin jednego z licznych fortów okalających Przemyśl.

Piątek przeznaczony jest na zwiedzenie Kalwarii Pacławskiej gdzie Aleksander Maksymilian Fredro i Szczepan Józef Dwernicki wybudowali kaplice – stacje męki Chrystusa. Kalwaryjski klasztor stoi na dużym wzniesieniu przeciętym doliną, która ma obrazować Dolinę Józefata, płynąca rzeka Wiar to Cedron, a dwa wzgórza to Góra Oliwna i Golgota. W tej topografii postawione zostały kaplice. Następnym etapem miała być najstarsza zachowana murowana cerkiew w Posadzie Rybotyckiej, ale z powodu prowadzonych prac wyrębowych nie można było do niej dojechać. Bez trudności natomiast dojechano do Krasiczyna, aby podziwiać piękno odrestaurowanego zamku z parkiem Krasickich i Sapiehów. Obecnie w zamku znajduje się hotel i restauracja, a niektóre sale udostępnione są zwiedzającym. Tutaj urodził się kardynał Adam Stefan Sapieha; dokumentuje to kamień przy dębie posadzonym w dniu urodzin. Dzień kończy się biesiadą grillową na przemyskiej bazie, co satysfakcjonuje kolegów kierowców, ponieważ sobota przeznaczona jest na piesze zwiedzanie Przemyśla. Przy gitarze i akordeonie oraz smakowitościach bawiono się i śpiewano do późnej nocy.

Zwiedzanie Przemyśla, przeszło tysiącletniego miasta malowniczo położonego w dolinie Sanu, rozpoczyna się od wzgórza z wieżą telewizyjną oraz stacją toru saneczkowego i wyciągu narciarskiego, następnie przemyski XVI-wieczny zamek i starówka z urokliwymi uliczkami, zabytkowymi kamienicami oraz licznymi świątyniami i klasztorami. Niezawodnej przewodniczce – Grażynie udaje się załatwić zwiedzenie fortu VIII w Łętowni, zaprasza też całą ekipę do cukierni na najlepsze (fakt) na Podkarpaciu lody. Wieczorem w bazie „U Jana” pożegnanie, obdarowanie przemyskich przyjaciół kalisianami, wydawnictwami, w tym „Asnykowcem”, w które zaopatrzył Prezes Adam, upychanie bagaży do samochodów i sen. W niedzielę wyjeżdżamy o 5.00.

W drodze powrotnej postój i zwiedzanie Sandomierza: rynek z ratuszem, zamek, katedra kościół św. Jakuba, Dom Długosza z muzeum diecezjalnym. Spacer po urokliwych uliczkach, po których na rowerze przemyka w popularnym serialu telewizyjnym Ojciec Mateusz. Kolejny postój w Opatowie, zwiedzanie romańskiej kolegiaty św. Marcina, Bramy Warszawskiej, obiad i ekipa przez Kielce, Piotrków Trybunalski dociera wieczorem do Kalisza.

Wyprawie patronował Tadeusz Wielgosz, funkcję komandora mężnie pełnił Jerzy Matyjasz materiały krajoznawcze przygotował Andrzej Zmyślony, a uczestnikami byli: Anna i Jerzy Matyjaszowie, Małgorzata i Andrzej Mrowcowie, Irena Zawadzka, Ludomiła Kasper, Tadeusz Wielgosz, Janusz Giernalczyk, Andrzej Zmyślony.